You are currently viewing PRACA W TURYSTYCE rzeczywistość VS wyobrażenie

PRACA W TURYSTYCE rzeczywistość VS wyobrażenie

Bardzo często słyszę: „ale masz super pracę!”, „ale Ci zazdroszczę” bądź „praca marzeń”!

Niewiele osób ma świadomość na czym polega tak naprawdę praca pilota wycieczek, przewodnika, organizatora imprez turystycznych. Gdy patrzysz na social media – widać bardzo ładne zdjęcia i ciekawe filmiki. Ludzie uważają, że robisz coś super, bo przecież podróżujesz, odkrywasz świat, masz opłacone wyżywienie i nocleg i w dodatku wracasz do domu z wynagrodzeniem! A elementem dodatnim jest opalenizna i kolejny punkt na mapie świata – checked!

Tak właśnie jest, gdy nie zastanawiasz się, a na czym ta praca dokładnie polega? Wyobraź sobie, że jedziesz w wymarzone miejsce i korzystasz z usług przewodnika, jaki chciałbyś, żeby był? Kompetentny, życzliwy, elastyczny, żartobliwy, oryginalny? Tego właśnie każdy wymaga ode mnie.

Jest wiele rodzajów zadań w pracy pilota, przewodnika czy rezydenta turystycznego. Niemniej jednak wszystkie opierają się na pracy z człowiekiem. Każde zlecenie bardzo mocno jest uzależnione od odbiorców, czyli od klienta. Impreza turystyczna (powszechnie zwana wycieczką) może mieć różny cel i tematykę. To jest na pewno atut pracy w turystyce, że masz możliwość zmiany, wyboru, różnorodności i co dla mnie jest najważniejsze ciągłego rozwoju!

A jeśli praca z ludźmi to niewątpliwie Twój sukces zależy od umiejętności miękkich – są to cechy oraz umiejętności społeczne, które warunkują to, jak się zachowujesz, integrujesz z innymi ludźmi czy też organizujesz swoją pracę. Dzięki pracy w turystyce nauczyłam się mnóstwo fantastycznych umiejętności, które dzisiaj uważam za swoje bezcenne plusy, które przydają mi się w relacjach z bliskimi czy klientami.

Gdy zaczęłam wahadła (tak głównie zaczynają nowicjusze w branży jako piloci wycieczek) – transport grup z odcinka A do B i powrót z kolejną grupą, miałam zaledwie 21 lat i wtedy dostałam kubeł zimnej wody na głowę. Przez trzy miesiące jeździłam głównie do Grecji i Włoch z grupami młodzieżowymi z jednym z największych biur podróży w Polsce. Spotkałam młodzież z różnych zakątków Polski, również i kierowców. Mimo, że po miesiącu znałam bardzo dobrze trasy to każdy wyjazd był inny, niekiedy bardzo trudny. Ale po kolei…

Państwowy egzaminy na pilota wycieczek zdałam w PTTK Warszawa z oceną 5 jako najmłodsza uczestniczka, przygotowywałam się do niego ponad pół roku na specjalnym kursie dla pilotów / rezydentów turystycznych. Ten fakt sprawił, że pewna siebie chodziłam po ziemi, wierząc że dam rade bez najmniejszych problemów… w dodatku na wahadłach!!!??? I tutaj poczułam zimną wodę na mojej głowie. Wszystko okazało się zupełnie inaczej niż na kursie, a najtrudniejsza okazała się praca z ludźmi:  młodzieżą, opiekunami grup, a najbardziej z kierowcami, także ze strażnikami granicznymi, którym trzeba była dać łapówkę – ale o tym później!

Mój wiek zaczął być poniekąd przeszkodą, ludzie często traktowali mnie z góry „jesteś młoda”, „nic jeszcze nie wiesz”, a jak tylko sugerowałam swoje rozwiązanie bądź mówiłam „nie” słyszałam mało przychylne komentarze, delikatnie mówiąc… Dlatego jedyny sposób to była konstruktywna rozmowa oparta na racjonalnych argumentach – to był jedyny sposób, żeby kogoś przekonać do mojego zdania bądź mojej osoby.

W dodatku często stałam między młotem a kowadłem. Kierowcy mieli swoje założenia odnośnie przerw, opiekunowie często chcieli tu i teraz, a ja musiałam zawsze znaleźć złoty środek – w ten sposób nauczyłam się mediacji.

Wszystko musiałam planować wcześniej i w zasadzie nawet przewidywać niczym wróżka: trasę dojazdu, postoje, odprawę na granicy, objazdy i to nawet, że młodzież będzie pić alkohol = więcej niezaplanowanych postoi na trasie i walka z kierowcami o każdy postój.

Zdarzyło mi się też pomylić i mimo, że jeden kierowca proponował rozwiązanie pewna siebie naciskałam na moją trasę i niestety… okazała się to zła decyzja, a atmosfera w której wracaliśmy była bardzo nieprzyjemna. Tutaj nauczyłam się słuchać innych i być bardziej elastyczną.

Nie umiałam jeszcze wtedy stawiać ludziom granic. Siedziałam tam gdzie wskazali kierowcy a nie tam gdzie chciałam. Nie umiałam zwrócić opiekunom uwagi, żeby pilnowali dzieci czy nie palili z nimi papierosów (niektórzy nie byli pełnoletni). Moja obojętność, a tak naprawdę brak odwagi, żeby mówić co myślę wymuszał na mnie dostosowywanie się do wszystkiego, a tak naprawdę to pilot wszystko ustala i nie musi się wcale do niczego dostosowywać – jest to zarazem błogosławieństwem, jak i przekleństwem. Odpowiedzialność za wszystko spoczywa właśnie na pilocie wycieczek, który jest prawnym reprezentantem biura podróży.

Na granicach z Macedonią czy Serbią, aby sprawnie przejechać trzeba było wsadzić banknot w paszport przy odprawie bądź dać prezent. Biorąc pod uwagę moją poprawność nie było to dla mnie akceptowalne… co zaowocowało czekaniem na granicy 3 godzin, co w konsekwencji sprawiło, że kierowcom skończył się czas pracy i był problem z dojazdem do greckiej miejscowości. A wystarczyło dać 5 euro. Na kolejne wyjazdy byłam zaopatrzona już w colę, czekolady polskie czy kawę. Nagle kontrola trwała max. 20 minut!

Nauczyłam się organizacji, negocjacji, komunikacji, asertywności a najbardziej POKORY!

Pilot wycieczek to osoba, która ciągle jest to dyspozycji grupy na wszelkie potrzeby, nawet telefony w nocy. Zdarzało się, że chodziłam spać o 1 w nocy, żeby wstać o 4 rano, oczywiście z uśmiechem, bo pilot zawsze ma być miły, nawet jak się coś boli, bo przecież klient płaci i wymaga.

Każdy wyjazd to opracowywanie materiałów. Jak się trafią „fajni kierowcy” – znający trasę i najnormalniej w świecie życzliwi to już połowa sukcesu organizacyjnego. Jeśli jadę gdzieś pierwszy raz to szukam informacji o różnej tematyce: geograficznych, historycznych, a wbrew pozorom ludzi  najbardziej ciekawi życie codzienne! Zarobki, system zdrowotny, nawet forma umowy o pracę czy edukacja. Bo bardzo lubimy się porównywać – to taka nasza polska mentalność ; )

Czas, który na to poświęcam jest adekwatny do ilości dni wyjazdu oraz miejsc, zazwyczaj od kilkunastu do kilkudziesięciu godzin. W końcu pilot ma być kompetentny, więc trzeba się dobrze przygotować.

W przypadku organizacji obozów dla dzieci czuję ogromną odpowiedzialność i zaufanie jakim obdarowują mnie ludzie – w końcu powierzają mi swój największy skarb, to co najbardziej kochają! Co roku zima oraz lato mamy na wyjazdach średnio 50-120 dzieci. Ta odpowiedzialność wymusza na mnie myślenie non stop w kategoriach: rozwój, zabawa, budowanie relacji, ale najważniejsze BEZPIECZEŃSTWO! W końcu odpowiadam za to również swoim życiem.

Zarobki. Można dobrze zarobić w turystyce, ale trzeba z pokorą zacząć od mniej ambitnych rzeczy niż zwiedzanie Paryża czy Tajlandii. Takim startem były moje wahadła, które też są mniej płatne. Tak samo z byciem rezydentem, każda kolejna destynacja = więcej doświadczenia to wyższe zarobki czy prowizje. Z prowizji można mieć drugie wynagrodzenie, np. ze sprzedaży wycieczek, ale tutaj musisz się wykazać umiejętnościami sprzedawcy – umieć dobrze opisać produkt oraz zachęcić do jego kupna.

Czasem mam wrażenie, że pilot wycieczek to kilka zawodów w jednym.

 

Podsumowując:

Praca w turystyce jest niezwykle wymagająca! Również mega satysfakcjonująca!

Polecam wszystkim tą pracę, gdyż rozwija umiejętności jak żadna inna, jednakże Twój rozwój jest tak duży, jak dużo dajesz z siebie. Ale zanim podejmiecie taki wybór to trzeba się dobrze zastanowić, bo mając świadomość ile masz obowiązków – bywa męcząco 😊

Dodaj komentarz